Oczami wyobraźni na posłańców wiosny już wyglądam, których dźwięczny klekot budzi mnie z zimowego snu.
Z tęsknotą patrzę w niebo, by móc wzbić się w powietrze i razem z nimi skrzydła rozpościerać.
W tej długiej drodze je wesprzeć. Oddaję się pełni rozkoszy szybując wraz z nimi.
Do celu, do gniazd - gdzie młodzik przed rodzicem klęka, gdzie radość jak splątane gałęzie z rozterka się miesza.
Tam wracam, gdzie one, by zwolnić z nimi.... zrównać się...i by osiąść po miesiącach pustki i ciszy - Tam gdzie moje miejsce.